Ciumkała, od wstydu ledwie żywy, jak Burak czerwony, z kieszeni nie tylko rękę, a i korek od Butelki, papirki jakieś zgniecione, łyżeczkę, sznurowadło i rybki suszone wyciągnął. Ale gdy Rybki zoczyli zaraz cisza nastała... bo jakoś im się od tych Rybek markotno zrobiło.
Ja przypomniałem sobie, co mnie Ciecisz mówił, że tam między nimi, jak to między Wspólnikami, dawne Zadry, Kwasy, Jady były, podobnież o Młyn jakiś, Zastawę; właśnie z tej przyczyny Pyckala, na widok Rybek owych, aż zaparło i ,,Karasie moje, karasie” wrzasnął ,,już ty mnie za to Zapłacisz, ja ciebie z torbami puszczę”; ale Baron tylko grdyką ruszył, przełknął, kołnierza poprawił i powiada ,,Rejestr”. Na co odrzekł Ciumkała: ,,Stodoła się spaliła od tyj Gryki”, więc Pyckal koso spojrzał, ,,Woda była” mruknął i tak stali, Stali, aż Ciumkała za uchem się podrapał; gdy zaś on za uchem się drapie, Baron w kostkę u nogi się poskrobał, Pyckal zasie w prawe podudzie.
Powiada Baron: — Nie drap się.
Mówi Pyckal: — Ja się nie Drapie.
Ciumkala rzekł: — Ja się Drapałem.
Rzekł Pyckal: — Ja ciebie Podrapię.
Mówi Baron: — A podrap, podrap, boś od tego. Mówi Pyckal: — Ja ciebie Drapać nie będę, niech ciebie Sekretarz podrapie.
Powiada Baron: — Sekretarz mój mnie Drapać będzie, jak ja mu każę.
Rzekł Pyckal: — Ja twojego Sekretarza do Siebie zgodzę i tobie sobie go wezmę a mnie będzie Drapał, gdy zechcę, bo choć ty Pan z Panów, a ja Cham z Chamów, on tobie mnie Drapać będzie gdy zachce się mnie albo i nie zachce. Drapać będzie.
Mówi Baron: — Kto Cham z Chamów, a kto Pan z Panów, a ty mi tego Sekretarza nie zgodzisz, ja jego sobie tobie zgodzę i mnie nie ciebie on Podrapie.
Zawoła Ciumkała, płaczem rzewnym, wielkim wybuchając:
— O, Rety Rety, o co to wszystko dla siebie sobie chcecie Drapać z moją Krzywdą, z moją Stratą, Bida, o, to ja jego wam sobie zgodzę, ja jego Zgodzę!
Trans-Atlantique, chapitre III, « L’état piteux de mes finances... »